Dopłaty do domów energooszczędnych i pasywnych – warto brać?

Dopłaty do domów energooszczędnych i pasywnych – warto brać?

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska przygotował niespodziankę dla budujących dom – dopłaty do domów energooszczędnych i pasywnych. Odpowiednio są to kwoty 30 i 50 tys. zł.

Poczytać więcej można o tym na stronie NFOŚ

Na pierwszy rzut oka wygląda to atrakcyjnie, jednak szczegóły programu powodują, że początkowy entuzjazm zaczyna wygasać.

W dużym skrócie – żeby dostać dopłatę trzeba wydać więcej:

1. Dopłata jest skierowana tylko dla biorących kredyt hipoteczny na budowę domu. Jak pokazała praktyka w poprzednim programie „Rodzina na swoim” takie kredyty przeważnie są troszkę wyżej oprocentowane (choć były chlubne wyjątki wśród banków). Jeżeli nie bierzesz kredytu na budowę domu – o dopłacie możesz zapomnieć.

2. Od dopłaty musisz odprowadzić podatek dochodowy – 18% (kilka tys. zł)

3. Musisz zlecić projekty instalacji grzewczej i wentylacyjnej – normalnie inwestor indywidualny w Polsce tego nie robi

4. Dom musi być zweryfikowany przez „weryfikatora” – przypuszczalnie będzie to znaczny koszt

5. Program nakłada ogromną ilość „papierkowych” wymagań (certyfikaty itp), ich zebranie zajmie przypuszczalnie dużo czasu, a czas to też pieniądz.

6. Mimo obowiązku weryfikacji określone są szczegółowe wymagania odnośnie poszczególnych elementów. Słynnym już przykładem jest okno dachowe – te spełniające wymagania kosztują trzykrotnie drożej. Spokojnie można by było zastosować zwykłe okna – na całościowy bilans domu miałoby to i tak znikomy wpływ, a zaoszczędzone pieniądze wydać bardziej sensownie na inne elementy poprawiające bilans energetyczny. A więc znowu – większe koszty.

Podsumowując, największą wadą tego programu jest jego złożoność, która wielu inwestorów niestety zniechęci do brania udziału w tym programie. Gdyby ten program się rozwinął, przyczyniłoby się to zwiększenia ogólnej świadomości budowlanej w Polsce. A tak – utrze się opinia – że nie warto budować domów energooszczędnych a tym bardziej pasywnych.

Szkoda, ale mam nadzieję, że z czasem będzie to ewoluować w dobrym kierunku. Pierwszy krok, mimo wszystkich niedoskonałości, jest jednak zrobiony.